Liście wróciły do parku

29 listopada w Warszawie, w parku Moczydło na Woli, pomimo zimna i wiatru, odbył się happening pod hasłem „Liście wracają do parków”. Ochotnikom z TP Bocian udało się rozsypać całą wywrotkę liści w miejscu, z którego zostały wygrabione. Naszym celem było zwrócenie uwagi mieszkańców stolicy oraz zarządców parków na zbyt intensywne zabiegi pielęgnacyjne w parkach, między innymi za dokładne uprzątanie liści. Reakcje ludzi były różne, najczęściej zdziwienie, niektórzy po krótkim tłumaczeniu o co chodzi popierali, choć dziwili się, że pozwolono nam rozsypać z powrotem liście, a inni byli nie wzruszeni i pukali się w głowę... Pragniemy podkreślić, iż nie mamy nic przeciwko wygrabianiu liści na trawnikach dla dobra trawy i na alejkach dla dobra spacerowiczów. Natomiast grabienie do gołej ziemi pod krzewami i drzewami uznajemy za niepotrzebne i szkodliwe. Poniżej zamieszczamy informację o znaczeniu martwych liści.
LIŚCIE TO NIE ŚMIECI!
PO CO DRZEWOM MARTWE LIŚCIE? W lasach liściastych naszej strefy klimatycznej ok. 50 – 60 % rocznej produkcji pierwotnej opada w postaci ściółki na powierzchnię gleby, jest to ok. 15-30 ton/ha. To właśnie ściółka jest źródłem większości składników pokarmowych dla roślin. Od stałego jej tworzenia i rozkładu zależy zachowanie ekosystemów leśnych. Tymczasem w miejskich parkach trwa nieustająca walka z opadłymi liśćmi. O ile uzasadnione jest grabienie liści na trawnikach i alejkach, to wygrabianie do gołej ziemi liści spod krzewów i drzew jest szkodliwe.
OPADŁE LIŚCIE = PRÓCHNICA = WODA I SKŁADNIKI POKARMOWE W GLEBIE Opadłe jesienią liście nie przestają pełnić ważnej roli, gdyż razem z gałązkami, owocami, nasionami, piórami, skrawkami sierści i odchodami zwierzęcymi tworzą ściółkę – środowisko życia licznych organizmów glebowych (nicienie, wrotki, dżdżownice, ślimaki, stawonogi: wije, pareczniki, krocionogi, owady bezskrzydłe, owady skrzydlate jak chrząszcze z rodziny biegaczowatych czy kusakowatych, muchówki i larwy licznych owadów). Te drobne bezkręgowce połączone siatką zależności pełnią niezwykle ważną rolę w funkcjonowaniu całych ekosystemów. Odżywiając się martwą materią organiczną, biorą udział w fazie jej mechanicznego rozkładu: rozdrabniają, przemieszczają i mieszają ją z innymi składnikami gleby, przygotowując tym samym pole do działania mikroorganizmów: grzybów i bakterii glebowych. Te zaś przyczyniają się do powstawania próchnicy. Jest to niezwykle ważny składnik organiczny gleby, gdyż decyduje o jej strukturze (kształtuje korzystne stosunki wodno-powietrzne i termiczne) i właściwościach odżywczych – jest źródłem składników pokarmowych dla roślin.
OPADŁE LIŚCIE – OCHRONA DLA ROŚLIN I STOŁÓWKA DLA ZWIERZĄT Rozkładające się liście i szczątki innych roślin chronią przed mrozem korzenie i nasiona znajdujące się w ziemi. Zapobiegają nadmiernemu parowaniu i przesuszeniu gleby. W ich zastępstwie wokół świeżo posadzonych roślin stosuje się ściółkowanie mieloną korą lub zrębkami, a to kosztuje. Okazuje się jednak, że i ta sztuczna ściółka po kilku akcjach wygrabiania liści znika – nie ma ani kory, ani liści. A posadzone z wielkim trudem okrywowe byliny są podczas grabienia uszkadzane i osłabiane brakiem naturalnej osłony z liści. Ściółka jest schronieniem dla licznych organizmów glebowych, które z kolei stanowią pożywienie dla kręgowców. O ile trudno jest zaobserwować pierwotniaki i grzyby rozkładające ściółkę, to o wiele łatwiej zobaczyć i usłyszeć ptaki poszukujące tu licznych owadów i ich larw. Kosy, kwiczoły, drozdy śpiewaki, gołębie grzywacze, rudziki, strzyżyki, wszystkie ptaki krukowate żerują na ziemi. Przeszukują systematycznie każdą kępkę trawy i każdą nie zgrabioną kupkę liści. Z braku naturalnego pokarmu na ziemi wrony nauczyły się wyciągać odpadki z parkowych koszy i rozwlekają je po okolicy… Tym gatunkom nie pomagają wieszane skrzynki lęgowe; bez źródła pokarmu w ściółce i gęstych krzewów nie usłyszymy ich śpiewu. A wszędzie tam, gdzie koszone jest 100% terenu zapomnijmy o słowikach. Innych mieszkańców opadłych liści trudniej zobaczyć – kilka gatunków płazów, gryzoni, czy w końcu bardziej znane jeże nie będą mieszkać w parkach, gdzie na ziemi nie ma się gdzie ukryć. Doskonale obrazuje to rozmieszczenie sów puszczyków w warszawskich parkach – są tylko tam, gdzie duże powierzchnie są nie wygrabiane – np. wzdłuż stromej skarpy wiślanej na Powiślu, w Łazienkach i Arkadii, a dawno wycofały się z dokładnie sprzątanych parków w Centrum i na Woli, w których ich pokarm – myszy, boją się pokazywać.
DOKŁADNE GRABIENIE LIŚCI ZMNIEJSZA ATRAKCYJNOŚĆ PARKU Łatwe do zaobserwowania w warszawskich parkach dokładne usuwanie wszystkich opadłych liści jest zamachem na naturalny proces krążenia materii, niezbędny dla utrzymania różnorodności biologicznej. Park jest bardziej atrakcyjny, gdy można w nim zobaczyć i usłyszeć wiele gatunków zwierząt i zdrowych drzew. Wieloletnie wygrabianie wszystkich liści może w końcu zaszkodzić drzewom. Wyobraźmy sobie taką sytuację: na polu ornym rolnik tylko zbiera plony, a niczym nie nawozi – to szybka droga do wyjałowienia gleby, pustynnienia okolicy. W naturze kilka lat trwa proces całkowitego rozkładu ściółki na składniki odżywcze. Oby opamiętanie nie przyszło za późno, gdy osłabione spalinami, solą i obniżonym, z powodu licznych budów, poziomem wody gruntowej drzewa zaczną masowo usychać. Odnosi się dziś wrażenie, że zarządcom parków zależy, aby o podległych im terenach można było powiedzieć: „mucha nie siada”, więc może od razu zakładać parki z plastikowymi drzewami i sztuczną trawą, pierwszą palmę już w Warszawie mamy. Jednak pod nią dzieci nie mogą bawić się w kolorowych liściach.
CO PROPONUJEMY? W miejscach mniej reprezentacyjnych, szczególnie tam gdzie z powodu ocienienia przez drzewa i krzewy nie rośnie trawa, postulujemy pozostawianie opadłych liści. W takich miejscach obecnie po wygrabieniu liści jest goła ziemia, a nie jest to zjawisko naturalne w naszej szerokości geograficznej. W powyższych miejscach, zacienionych i pozbawionych trawy, zaczęto w Warszawie wprowadzać rośliny okrywowe, najczęściej bluszcz i barwinek. To krajowe leśne gatunki, które wręcz wymagają opadłych liści do swojego rozwoju. Dlatego postulujemy zakaz wygrabiania liści spomiędzy krzewów i okrywowych bylin. Ewentualne samosiewy drzew można usuwać ręcznie, co jest o wiele tańsze, niż coroczna kampania usuwania liści. Zgrabione liście dobrze by było gromadzić w wyznaczonych ustronnych miejscach w parku. Zaoszczędzi się w ten sposób na kosztach transportu, a dostarczy się cennego kompostu dla roślin i doskonałych miejsc rozrodu i ukrycia dla licznych zwierząt. Dla uporządkowania miejsc nie wygrabianych, można je otoczyć układanymi na ziemi pniakami drzew wycinanych w parkach. Rozkładające się powoli drewno przyciągnie szereg nowych gatunków zwierząt, w tym liczne dzięcioły. Powstałe w ten sposób bariery zniechęcą spacerowiczów z psami do penetracji tych miejsc, zapewniając spokój ssakom i ptakom. Konieczne jest informowanie społeczeństwa o korzyściach z pozostawiania martwej materii organicznej również w parkach, brak zrozumienia w tej kwestii powoduje interwencje u zarządców parków z powodu nie wygrabiania liści. W tym celu można ustawiać tablice edukacyjne. WYJĄTKI Wyjątek stanowią liście kasztanowców, które bezwzględnie należy usuwać i utylizować ze względu na szerzącą się w ostatnich latach inwazję szkodnika tych drzew - motyla szrotówka kasztanowcowiaczka (Cameraria ohridella). Poczwarki szrotówka zimują w opadłych liściach kasztanowców i przeżywają nawet 30 stopniowe mrozy. Dorosłe osobniki zaczynają pojawiać się na przełomie kwietnia i maja, składają jaja na młodych liściach, a z tych wylęgają się gąsienice, które wygryzając z liści miękisz powodują, że te brązowieją i opadają. W rezultacie drzewa tracą liście już latem, co wymusza zbyt wczesny moment spoczynku. Kasztanowce wydają jesienią nowe kwiaty, które nie maja szans na wydanie owoców, a dodatkowe kwitnienie osłabia drzewa tak, że zimą często przemarzają. Im szybciej i dokładniej usuniemy zaatakowane liście, tym większa szansa, że w następnym roku kasztanowce pozostaną zielone.
Wszędzie tam, gdzie sytuacja na to pozwala, warto zostawić naturze odrobinę samodzielności. Przesadny porządek wymaga dużych nakładów pracy, generuje koszty, a przede wszystkim nie służy przyrodzie!!!

Serdeczne podziękowania dla wszystkich, którzy pomagali przy organizacji akcji, pisali teksty, załatwiali zezwolenia, drukowali ulotki, malowali transparenty oraz dla operatorów grabi i wideł. Podziękowania również należą się Burmistrzowi Woli za zgodę na pozostawienie tych liści oraz firmie AG Complex, pielęgnującej zieleń w parku, za dowiezienie liści.
Zespół TP Bocian


Ocena: 2 głosów Aktualna ocena: 3

Komentarze / 0

musisz zalogować się, aby dodać komentarz... → Zaloguj się | Rejestracja