Oświn 2006


Akcję zaczynamy od pamiątkowej fotki... Fot. I. Kaługa

 

Tegoroczną ekspedycję ratunkową do rezerwatu Jezioro Siedmiu Wysp zaplanowano na dni 15-17 września, ale pierwsi uczestnicy zjawili się w przeddzień akcji, aby nazajutrz rankiem być już gotowym do boju. Nasza kwatera, jak co roku mieściła się w gospodarstwie agroturystycznym Marko w miejscowosci Guja. Większość osób zmieściła się w przytulnym drewnianym domku, którego byliśmy pierwszymi mieszkańcami podczas I Ekspedycji w 2004 roku, nie wykończony wtedy domek obecnie jest bardzo wygodną bazą. W czwartek, gdzieś do godziny 23:00 przybywali kolejni bojownicy, zapaleni do walki z atakującymi rezerwat głogami.

Należy dodać, że wspólnymi siłami udało nam się zgromadzić dość pokaźną spiżarkę. Największym zainteresowaniem cieszyły się produkty domowej roboty, tj. smalczyk od pana Rysia, marynowane grzybki, paprykarz czy wielosmakowe dżemiki, a także inne pyszności. A "zbiorowa micha" sprzyjała ciepłej atmosferze i zacieśnianiu więzów rodzinnych. I tak, po radosnych powitaniach i pogawędkach przy wspólnej kolacji, zakończył się dzień pierwszy naszej wyprawy.
 

Najpierw przystanek w Zielonym Ostrowie, gdzie mieszka rodzina państwa Płońskich. Fot. I. Kaługa
 
Dzień drugi, piątek 15 września
Po grzybobraniu, śniadaniu i porannej toalecie wszyscy żwawo pakują się do wozów. Mkniemy krętymi, polnymi drogami w kierunku rezerwatu, ale najpierw przystanek w Zielonym Ostrowie, gdzie mieszka rodzina państwa Płońskich. Chwilka na przywitanie i już pan Jan prowadzi nas na teren przeznaczony pod tegoroczną wycinkę. Tu już samochody osobowe nie wjeżdżają, jedziemy dwiema terenówkami za traktorem pana Jana. Akcję zaczynamy od pamiątkowej fotki i szkolenia BHP przeprowadzonego przez niezawodnego - Adama Tarłowskiego, który zajmował się także serwisowaniem sprzętu. Po krótkim przeszkoleniu, wolontariusze wraz z sześcioma kosami spalinowymi i dwiema pilarkami ruszają do ścinania głogów. Za nimi podąża reszta ekipy ściągając krzaczyska na ogromne sterty, z którymi następnie miały rozprawić się rębaki.

Kilka godzin walki (z krótkimi przerwami na kanapki, odpoczynek i przegląd sprzętu) i już widać efekty, a na twarzach niezłomnych bojowników przez grymas cierpienia przebija się wyraz dumy i zadowolenia. Bo jednak, jak to na wojnie, i w tej bitwie nie obyło się bez rannych. Mimo ochronnych ubrań i grubych, skórzanych rękawic, kolce głogowe bezlitośnie drapały i wbijały się w skórę. Jednak i to nie zniechęciło naszych uczestników, a kolejne, atakujące kolcami głogi, padały jak muchy! Około godziny 17-tej rozległ się głos - to szefo zawołał: "Koniec, na dziś wystarczy! Resztą zajmiemy się jutro!" Wszyscy naraz zebraliśmy sprzęt i udaliśmy się na zasłużony odpoczynek.

A wieczorem dołączyli do nas kolejni egzekutorzy i w sumie w akcji wzięło udział 23 osoby, z najmłodszą uczestniczką - 2,5-letnią Justyśką. Tego dnia furorę zrobił bociani prezeso - Irek i jego jajecznica. Biedaczek zaoferował się wszystkim chętnym, no i skończyło się tak (mniam - mniam), ze sam - głodny, niemal do północy stał nad kuchenką!
 

Praca wre! Fot. M. Szulak
 

Dzień trzeci, sobota 16 września
...podczas, gdy jedni ciągle jeszcze przeciągali się w łóżeczkach, ci najwytrwalsi i niezmordowani znów udali się na grzyby i poranne obserwacje. Następnie śniadanie i cała ekipa powtórnie ląduje na terenie wyznaczonym do odkrzaczenia. Praca wre, przerwa obiadowa i nagle z górki dobiega głos Moniki: "Słuchajcie, są koniki!" Wrażenia niesamowite - stado półdzikich koników polskich, które nie tylko dały się podziwiać w całej krasie, ale także zaczepiały i wprost zachęcały by je pogłaskać, by zwrócić na nie uwagę.
 


Przerwa w pracy i wspólny obiad. Fot. I. Kaługa

Jeszcze tylko trochę pracy i... udało się! W końcu połączyliśmy w jedną całość powierzchnie, które wycinaliśmy przez dwa ostatnie lata. Teraz przed naszymi oczami już nie las głogów, ale piękna, otwarta przestrzeń! Dla tego widoku warto było czekać i warto pracować-myśleliśmy! I z takim przeświadczeniem, dumą i uśmiechem na twarzach udaliśmy się do państwa Płońskich na pożegnalne ognisko.

Poza pracą zwracaliśmy uwagę na otaczającą przyrodę, poczyniliśmy wiele ciekawych obserwacji, nie zawiodły orliki, kobuzy, bieliki. Swoją obecnością zaszczycił nas także sokół wędrowny, który został nawet sfotografowany przez Krzyśka. Niestety, podczas tegorocznej wyprawy niewiele było przelotów gęsi czy żurawi, choć jedno stadko żurawi jakby chciało lądować na odkrzaczonym terenie w okolicy oczka wodnego, ale przecież nie można mieć wszystkiego... My mieliśmy słoneczko i fantastyczną pogodę.

Dzień czwarty, niedziela 17 września

...poranek, ostatni tej wyprawy wspólny posiłek, ostatnia wspólna pogawędka. Jeszcze tylko króciutki spacerek po okolicy i czas wracać, bo szkoła czeka, bo praca czeka! Część ekipy została jeszcze na kilka godzin zwiedzić okolice rezerwatu, oglądali zrujnowaną dawną siedzibę rodową przedwojennych właścicieli jeziora, a we wsi Wyskok podziwiali z punktu widokowego panoramę rezerwatu. Cóż rzec, żal odjeżdżać, ale przecież jeszcze trochę głogów zostało... i możemy się tu spotkać ponownie za rok, podczas kolejnej ekspedycji, więc... ZAPRASZAMY!

W tegorocznej akcji wzięli udział:

Krzysztof Bolechowski, Filip Jarzombkowski, Janek Jejno, Marta Józefaciuk, Irek Kaługa, Dominik Krupiński, Paweł Kulesza, Jurek Lewtak, Artur Mikołajewski, Anna Mikołajewska, Norbert Miśtal, Marta Niemczyk, Sylwia Pasiak, Ryszard Ryś, Dominika Soszyńska, Marcin Stefaniak, Monika Stefaniak, Justyna Szczygielska, Krystyna Szczygielska, Maciej Szczygielski, Mariusz Szulak, Krzysztof Szulak, Adam Tarłowski.

Serdecznie dziękujemy wszystkim uczestnikom oraz:

- Fundacji Jeziora Oświn za pomoc w zorganizowaniu tegorocznej akcji;
- Marii Mellin - Wojewódzkiemu Konserwatorowi Przyrody w Olsztynie;
- Firmie ogrodniczej "Glusiowy Ogród" - Piotra Sałka za udostępnienie dwóch kos
spalinowych;
- Firmie "Ussuri" za udostępnienie kosy oraz pilarek;
- Piekarni PSS "Społem" w Siedlcach;
- Firmie "Jawor" Marcin Krzyzański;
- Jerzemu Kopciowi - za wypożyczenie dwóch kos wraz z osprzętem;
- Filipowi Jarzombkowskiemu (CMOK) - za wypożyczenie pilarki.




Sylwia Pasiak

Podyskutuj o tym na Forum Przyrodniczym "Bocian":

IV Ekspedycja Ratunkowa TP "Bocian" - Oświn 2006

opubikowano 09.10.2006


Ocena: 0 głosów Aktualna ocena: 0

Komentarze / 0

musisz zalogować się, aby dodać komentarz... → Zaloguj się | Rejestracja